Byłam bardzo zaskoczona gdy okazało się, że efekty pracy dzieciaczków będzie można podziwiać już po godzinie. Wydawało mi się, że mydełka będą musiały spokojnie odczekać co najmniej pół dnia zanim będą gotowe, a tymczasem rach-ciach i można było owijać je pięknymi wstążkami.

Po ukończeniu zabiegów upiększających, to znaczy po dodaniu wyśmienitych, słodkich zapachów niczym z babcinej spiżarni, wsypaniu niemal tony kolorowego brokatu oraz zabarwieniu gliceryny (najchętniej na kolor różowy), foremki z masą do zastygnięcia trafiły do lodówki. Po niedługiej chwili można je było wyjąć z silikonowych foremek i owijać w piękne opakowania.

Zazdroszczę wszystkim babciom i dziadkom, których ręce po umyciu będą tak czyste, że aż zaczną błyszczeć 🙂

moloko